czwartek, 7 października 2010

Jeszcze wrześniowe smutki i radości

 

Ach, ten wrzesień trudny i pochmurny!
Ori podejrzewa jednakowoż, iż Czytelników żadne psie nowiny nie zainteresują, skoro na pierwszym zdjęciu mają tak śliczną dziewczynę w ślubnej sukni!
To nie Ori, niestety, jest uroczą panną młodą i nie Pan Tymianka (siłą rzeczy) stoi obok niej.
To Julita i Piotr, którzy w tak ważnym i pięknym momencie swego życia pamiętali o tych, którzy szczęśliwi są trochę mniej - o bezdomnych zwierzętach - i zarządzili ślub pokarmowy, czyli karmę dla psów i kotów przynoszoną przez gości zamiast kwiatów. Dom Tymianka wplątała w to Ania zwana sekutnicą (podobno życzy sobie przez małe "s"), kobieta wielkiej urody, wielkiego serca i wyjątkowo małomówna. To taka ploteczka o Ani przy okazji. Ślub odbył się 11 września, a dary już dawno zostały zjedzone przez Podopiecznych w hoteliku, o czym Ori z powodów najróżniejszych nie zdążyła napisać wcześniej.
Ludzie, ta nowa świecka tradycja jest wspaniała, mądra, propagujcie ją i krzewcie! Tony targanego na śluby kwieciwa, które są później zmorą sal weselnych i najczęściej więdną, poutykane w wiadra i garnki, można zamienić na coś, co dla kogoś potrzebującego jest po prostu BEZCENNE. Karma dla zwierząt, przybory szkolne, książki itp. - szczególnie teraz, po tak tragicznych powodziach potrzeby są ogromne! Mnóstwo wykrzykników na koniec, a wnioski wyciągnijcie sami.
Wrzesień w Domu Tymianka to zwierzęta, zwierzęta, zwierzęta. Wszystkie szczeniaczki uratowane przez psie anioły już mają własne domki! Był moment szczególnie trudny, gdy maleńki Tobiś złamał łapkę, która źle zaopatrzona przez weterynarza, zaczynała puchnąć i baaardzo boleć. Od czego jednak cudowny osobisty Doktor, pan Tomasz, który dał się Ori zatargać do hoteliku (90 km w jedną stronę),
uratował łapeczkę i zaszczepił i pooglądał resztę towarzystwa, która szczepień bądź oględzin wymagała. Tobiś przeniósł się natychmiast do domu tymczasowego, w którym rezyduje Tunia, a po tygodniu znalazł własny wspaniały dom i rządzi w nim różowym noskiem i wsadzoną w gips i skarpetkę łapką.
Śliczny Arionek, a zaraz potem Tania i Tina również opuściły grono Podopiecznych Domu Tymianka.
A znani Wam dobrze Dorian, Bono, Wena i Nela, a także Tosia ciągle czekają na swoje szczęście...
Piękny wilk Dorian WIDZI!!!!!! Utrata wzroku spowodowana była całkowitym wycieńczeniem organizmu i awitaminozą (są jeszcze jakieś fachowe nazwy na to, ale Ori nie zapamiętała)
Miłością Doriana jest piłeczka i biega za nią jak szczeniak.
Bono leczy chore łapy, czuje się coraz lepiej i bardzo tęskni za własnym ciepłym domem...
A z nowymi Podopiecznymi jest tak: zacznij od trzęsienia ziemi, a później powoli stopniuj napięcie.
Trzęsienia ziemi noszą ładne imiona Sonia i Tosiek, a stopniowane napięcia... to już powoli, po kolei, a czytanie tylko po zaopatrzeniu się w zapas chusteczek do nosa!

Ważne! 4 października nasi Bracia Mniejsi (jacy oni tam mniejsi!) mieli swoje święto, a październik od dawna jest miesiącem poświęconym zwierzętomi i w związku z tym prośba do osób, które lubią Dom Tymianka i pracują bądź posiadają dziatwę w szkołach, by poszły w ślady nieocenionej Kaprysi i urządziły zbiórki karmy lub pieniędzy dla bezdomnych zwierząt.
W październiku łatwiej nakłonić do tego dyrektorów szkół, a i dzieciom taka lekcja wrażliwości nie zaszkodzi. Oczywiście, szkoły w Szczecinie czy Przemyślu nie będą zbierały karmy dla Domu Tymianka, ale głodujących zwierząt jest wszędzie pod dostatkiem i wszędzie, wszędzie czekają na ciepłe miski!
Jeśli ktoś, szczególnie z okolicWarszawy, zechce wlączyć się w taką akcję, to proszę o kontakt.
Ori może się osobiście pofatygować i wystąpić jako eksponat (jeszcze żywy), coś zagadać, opowiedzieć, chociaż raczej zaleca w takich wypadkach swoje zdjęcie po obróbce fotoszopem.

11 komentarzy:

  1. Jak miło czyta się takie wieści :) Tanie to nawet pojadę odwiedzić do nowego domku, a co!
    Parę młodą wyściskaj i pogratuluj pomysłu :)
    Buziale!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo doceniam to co robicie i jakie macie wielkie serca dla zwierząt. Niecodziennie spotyka się takich ludzi.
    Chciałabym dodać przysłowiowe pięć groszy, do tego, o czym piszesz.Z racji zawodu, często spotykam się z nowożeńcami. Przerabiałam już różne mody( na totolotka wręczanego zamiast kwiatów , przybory plastyczne, książki i maskotki). Miałam również okazję poznać dyrektora , pobliskiego domu dziecka, który żalił się że w ostatnim czasie, cierpi na nadmiar zabawek (dosłownie co tydzień przywożone były partiami pluszaki).
    Dołączając do apelu-Pomagajmy , ale mądrze!

    Z pewnością, u Was prezenty się nie zmarnują ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po raz kolejny - jesteś nieziemska Babulcu!!!! Tyle wspaniałych domów, tyle nowych bidulek... tyle potrzeb:-( Chusteczki w pogotowiu, jak dobrze, że znowu jesteś. Pomoc finansowa w drodze, zachęcam pozostałych czytaczy!!!! Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ori, co tu dużo gadać - jesteś WIELKA! jak zwykle wspaniałe wieści splatają się ze smutnymi... nie musiałaś nawet uprzedzać o chusteczkach, bo zawsze się spłaczę, jak tu zaglądam.
    No ale trzeba wytrzeć nos i do roboty! Zajrzyj proszę tu:
    http://czule-inkwizytorium.blogspot.com/2010/10/na-brzegu-bekitnej-rzeczki.html
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. z tą "wielką urodą" to się obśmiałam jak norka :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny pomysł z tą karmą.
    W zeszłym roku brałam udział w akcji organizowanej w szkole Oskara.
    Małe miejskie przytulisko dla zwierząt prosiło o zebranie dla psiaków karmy, kocy, smyczy, zabawek i wszelkich innych przydasi. Powywlekałam z domu co tylko się dało: grube, duże ręczniki, stare koce, smycze, szelki i obroże, gumowe gryzaki po pupilach.
    I wiesz co? Nie uwierzysz... :(
    Strasznie zrobiło mi się przykro, gdy na koniec całej akcji, która trwała dwa tygodnie, dyrektor na apelu ogłosił, że tylko DWOJE dzieci przyłączyło się do zbiórki: Oskar i jeszcze jakaś dziewczynka.
    Tego dnia cały wieczór siedziałam i próbowałam znaleźć odpowiedź na pytanie: DLACZEGO?!
    Przecież nie prosili o pieniądze, których w niejednym domu pewnie brakuje, ale o stare, używane rzeczy...

    Ściskam Cię mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już zasiałam ziarno i czekam - dam znać o akcji, której skutkiem mają być pieniądze.

    A wiadomość o Dorianie ucieszyła mnie do łez!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mądra i wrażliwa ta Młoda Para! A że dobro powraca więc szczęście maja zapewnione! Niech im się darzy!
    Fajne wieści od psiaków. Super, że część ma nowe domki, że Dorian widzi! Oby więcej takich wieści!
    Uściski dla Ciebie i wszystkich podopiecznych i domowników

    OdpowiedzUsuń
  9. Ori kochana istoto, wierzę w Ciebie - i widzę tą dobroć i empatię, którą "zarażasz" ludzi dookoła i oby tak dalej !!!!!

    pozdrowienia z sarusiowa

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny pomysł jak bym cofneła o kilka lat czas też bym tak zrobiła ,kocham zwierzeta i nie moge przejśc obojetnie koło ich krzywdy.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Ze swojej strony proponuję obrazy piesków i kotków,niedługo powinny być w sprzedaży:)

    OdpowiedzUsuń