piątek, 30 lipca 2010

Bałagan dobrych chwil





Kończy się lipiec. Szczęśliwy miesiąc w domu Tymianka. Szczęśliwy i trudny, pełen zmartwień o chore zwierzęta, o los psów czekających na adopcję, pełen pytań, czy się podoła, zdąży, ogarnie, dogoni czas.
A kiedy już wiadomo, że się nie podoła, nie ogarnie, nie zdąży na czas zapanować nad bałaganem ludzkich, kocich i psich spraw, można jeszcze resztką sił łapać dobre chwile, które nadlatują jak ważki w momentach, kiedy człowiek (albo pies) wcale się ich nie spodziewa (Miłek chwyta je najlepiej).
Nawet zdjęcia na blogu ułożyły się dzisiaj w jakiś zadziwiający bałagan zupełnie wbrew zamierzeniom Ori.
Jak na bałagan dobrych chwil przystało...

niedziela, 25 lipca 2010

Jesteśmy na świecie!



Jesteśmy na świecie! Urodziłyśmy się 3 lipca i do tej pory byłyśmy zupełnie malutkie. Teraz też nie jesteśmy jeszcze całkiem duże, ale uszy nam bardzo urosły i łapki. Mieszkamy na razie w dużym kartonowym pudełku i prawie przez cały czas jest z nami nasza mama Melisa. Kiedy jednak widzimy naszą babcię Ori, piszczymy i ona wyjmuje nas z pudełka i pokazuje nam świat. Bardzo to lubimy.
Babcia Ori mówi, ze nasza mama Melisa i nasz tata Groszek to para wstrętnych oszustów. Bo wcale a wcale nie zachowywali się tak jak dorosłe koty! A potem babcia Ori zauważyła, że brzuszek naszej mamy jest bardzo wypukły. No bo my byłyśmy już w środku!
Babcia Ori najpierw bardzo się zmartwiła, powiedziała, że do tego domu wariatów nawet szpilki nie da się wcisnąć, ale potem stwierdziła, że właściwie nawet stado nosorożców wiele by nie zmieniło i cieszyła się, że się pojawimy.
Babcia Ori nie jest naszą prawdziwą babcią i nie jest wcale stara. Sama nazwała się naszą babcią, bo, jak powiedziała, tylko zupełnie zwariowane babcie tak uwielbiają swoje wnuczki i uważają, że piękniejszych i mądrzejszych dzieci dotąd na świecie nie było. Mówi na nas Torciki, bo takie jesteśmy śliczne i słodkie!

wtorek, 20 lipca 2010

Wena, Nela i Arionek




Wena wraz z sześciorgiem dzieci trafiła pod opiekę Domu Tymianka miesiąc temu.
Dzięki Waszej pomocy Gusia, Mumi, Tola i Puszek (w nowym domku Ledo) bardzo szybko znalazły kochających opiekunów. Nela, Arionek i mama Wena jeszcze czekają na swoje szczęście w psim hoteliku pod Warszawą.
Wena i osiem maleńkich wówczas szczeniąt zostały zamknięte przez "właściciela" zwyrodnialca w komórce na obrzeżach Warszawy. Podobno facet "nie miał serca" zanieść niechcianych szczeniąt do uśpienia, a skazanie ich na śmierć głodową wydawało mu się rozwiązaniem skutecznym, niedrogim i nie obciążającym sumienia. Szczęśliwym zrządzeniem losu ktoś usłyszał rozpaczliwe piszczenie i umierającą z głodu sukę z sześcioma żywymi i dwoma umarłymi juz szczeniaczkami wydobyto z komórki i przekazano pod opiekę fundacji Viva, a po dwóch miesiącach psia rodzina zasiliła grono Podopiecznych Domu Tymianka.
Wena jest niewielką, sięgającą do kolan średnio wysokiej osoby, przepięknie umaszczoną sunią.
Ori przyznaje się z należytą skruchą, że nie udało jej się pokazać na zdjęciach wielkiej urody Weny i niezwykłej złotobrunatnej barwy jej sierści. Zdjęcia są po prostu marne, a Ori zła na siebie.
Wena jest piękna, mądra, łagodna i przyjazna wobec innych psów. Gdyby psy z domu Tymianka nie były takimi egoistycznymi, rozpieszczonymi bachorami, Ori natychmiast zabrałaby Wenę do siebie!
Nela i Arionek są urocze i zupełnie niepodobne do mamy. Urodę mamy odziedziczyła tylko mala szylkretowa Gusia, reszta dzieci jest śliczna raczej po tatusiach.
Wena, Nela i Arionek czekają na domy, w których będą kochane, szczęśliwe i bezpieczne!